Raport „Pacjent z NTM w systemie opieki zdrowotnej 2017” to już szósta edycja publikacji, w której przedstawiono najnowsze statystyki dotyczące kosztów związanych z nietrzymaniem moczu, ponoszonych przez narodowego płatnika i samych chorych.
Czy pacjenci w Polsce mają dostęp do optymalnych terapii i opieki, zgodnych z najnowszą wiedzą medyczną oraz standardami europejskimi? Okazuje się, że nie zawsze.
W Polsce według ostatnich szacunków problem nietrzymania moczu może dotyczyć 4-8% społeczeństwa, czyli ok. 2,5 mln osób. Na dolegliwość tę narażeni są wszyscy – bez względu na wiek i płeć. Problem ten w dobie starzejącego się społeczeństwa oraz zmian cywilizacyjnych będzie narastał i stanie się coraz większym wyzwaniem dla systemu opieki zdrowotnej, a także systemu opieki społecznej.
Higiena na każdym etapie leczenia
Pacjenci powinni być zabezpieczeni przed wyciekaniem moczu już w trakcie diagnostyki NTM, a także przy wdrożeniu fizjoterapii, rekomendowanej jako leczenie zachowawcze. Następnie, na każdym etapie leczenia – zarówno w jego początkowych fazach, jak i w sytuacji, gdy dana metoda terapeutyczna nie przyniesie pożądanego rezultatu.
– Środki absorpcyjne powinny być dostępne dla pacjentów od samego początku wystąpienia problemu nietrzymania moczu. Stosowanie środków wchłaniających wysokiej jakości, jak również szeroki bądź nieograniczony dostęp do środków higienicznych dla osób z nietrzymaniem moczu przynosi więcej korzyści zarówno dla pacjentów, jak i dla budżetu państwa. Dzięki profilaktyce powikłań, takich jak zakażenie dróg moczowych czy uszkodzenia skóry, będącej wskaźnikiem odpowiedniego poziomu pielęgnacji pacjenta z NTM, unika się generowania wysokich kosztów leczenia powikłań wynikających z zaniedbań higienicznych. – podkreśla Anna Sarbak, prezes Stowarzyszenia „UroConti”.
Nadal wyzwaniem dla Polski jest także zmiana kryteriów chorobowych. Docelowym rozwiązaniem powinno być uproszczenie kryteriów do „nietrzymania moczu”, tak jak to ma miejsce w pozostałych krajach Unii Europejskiej. – W przypadku refundacji środków absorpcyjnych należałoby również rozważyć możliwość zróżnicowania poziomu refundacji dla poszczególnych grup pacjentów tak, aby zwiększyć limity ilościowe w pierwszej kolejności dla osób niesamodzielnych z dużym stopniem NTM. – dodaje Anna Sarbak.
W grupie środków absorpcyjnych wydatki NFZ w 2016 roku wyniosły 225 598 100 zł. W stosunku do roku 2015, gdy wydatki na tego rodzaju produkty wyniosły 208 909 740 zł, nastąpił wzrost o 7,98%. Porównując koszty poniesione przez NFZ na całą grupę wyrobów medycznych z kosztami poniesionymi tylko na środki absorpcyjne, należy zwrócić uwagę, że łącznie w okresie 2011-2016, wzrost wydatków na całą grupę wyrobów medycznych wyniósł 41,9%, tymczasem wzrost kosztów refundacji środków absorpcyjnych w tym samym okresie wyniósł 26,6%, co w stosunku do całej grupy produktów zaopatrzenia medycznego stanowi przyrost niższy o blisko połowę.
Przedstawiciele organizacji pacjenckich wielokrotnie formowali pogląd, że zmiany w systemie refundacji środków absorpcyjnych są potrzebne. Jednakże, powinny być przeprowadzane stopniowo, tak aby poprawiać system, a nie go likwidować. – Nowy projekt ustawy o zmianie ustawy o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych wprost stwierdza w ocenie skutków regulacji, że wydatki narodowego płatnika na grupę wyrobów medycznych pozostaną na dotychczasowym poziomie, czyli wielokrotnie niższym, niż wydatki publiczne na wyroby medyczne w krajach Grupy Wyszehradzkiej. Według dostępnych publicznie danych, wydatki za 2016 r. na refundację środków absorpcyjnych w Polsce należały do najniższych w Grupie Wyszehradzkiej (w Polsce wyniosły 5,9 zł na mieszkańca, podczas gdy na Węgrzech – 13,8 zł, w Czechach – 27,6 zł, a na Słowacji aż 47,2 zł na osobę). – komentuje Elżbieta Szwałkiewicz, przewodnicząca Koalicji „Na pomoc niesamodzielnym”.
Leczenie NTM
Jak czytamy w raporcie: W ramach farmakologicznego leczenia w Polsce refundowane są obecnie jedynie dwie substancje: solifenacyna i tolterodyna w postaci siedmiu leków, z czego w przypadku leków zawierających solifenacynę został zniesiony wymóg badania urodynamicznego. – Pamiętam jak rok temu na spotkaniu w Ministerstwie Zdrowia informowano, że zniesienie badania jest niemożliwe, gdyż będzie ono oznaczało wzrost wydatków na refundację leków o 270 mln zł rocznie! Dzisiaj dowiadujemy się, że wydatki w 2016 r. na refundację leków stosowanych w zespole pęcherza nadreaktywnego wyniosły 12,6 mln. i wzrosły tylko o 3 mln przy jednoczesnym spadku wydatków na badania urodynamiczne o 1 mln zł. – komentuje Elżbieta Żukowska, sekretarz Zarządu Głównego „UroConti”.
– Brak refundacji innych substancji stanowi również poważną barierę dla dużej części chorych, u których niepowodzeniem zakończyła się terapia za pomocą wyżej wymienionych, refundowanych substancji. W polskim systemie refundacyjnym brakuje również preparatów farmakologicznych nowszej generacji, jak np. mirabegron, będący agonistą receptorów beta-3-adrenergicznych. Cierpią na tym głównie pacjenci, u których nie nastąpiła pożądana reakcja na leki antycholinergiczne lub którzy zrezygnowali z farmakoterapii ze względu na zbyt dużą uciążliwość skutków ubocznych. – dodaje Anna Sarbak.
Zabiegi operacyjne
W sytuacji, gdy różne metody leczenia zachowawczego nie przynoszą pożądanego rezultatu, a także w przypadku pacjentów z ciężką postacią wysiłkowego nietrzymania moczu, złotym standardem w terapii tego typu NTM jest leczenie zabiegowe, koszt którego w 2016 r., wyniósł 33 162 704 zł. – Mimo dużej skuteczności zabiegów z użyciem taśm syntetycznych, w polskim systemie opieki zdrowotnej zauważalne są poważne problemy, związane z wykonywaniem tego typu zabiegów przez ośrodki z małym doświadczeniem oraz przez nieodpowiednio przygotowanych i wyszkolonych operatorów. Wskutek tego typu praktyk, znacznie zwiększa się ryzyko powikłań śród- i pooperacyjnych, które mogą pojawić się nawet po kilku miesiącach lub latach od przeprowadzenia operacji. – komentuje Anna Sarbak.
Niemniej jednak, polski system refundacji nadal nie oferuje możliwości skorzystania z małoinwazyjnego i odwracalnego zabiegu, jakim jest neuromodulacja nerwów krzyżowych, pomimo że z sukcesem stosowana jest na całym świecie od ponad 20 lat, a jej koszty refundacji byłyby porównywalne z kosztami refundacji zabiegu z wszczepieniem zwieracza hydraulicznego, stosowanego w ponad 90% u mężczyzn. Dostęp do tej terapii ma duże znaczenie, zwłaszcza w przypadku kobiet z ciężkimi, opornymi na standardowe metody leczenia postaciami pęcherza nadreaktywnego, które obecnie nie mają żadnej alternatywy terapeutycznej prócz wysoko inwazyjnych zabiegów chirurgicznych. Dlatego jedynym rozwiązaniem jest jak najszybsze umieszczenie w katalogu świadczeń refundowanych procedury neuromodulacji krzyżowej dla pacjentów z ciężkimi postaciami nietrzymania moczu, u których zawiodły wyżej wymienione metody leczenia. Neuromodulacja krzyżowa byłaby ostatnią szansą uniknięcia wysokoinwazyjnych zabiegów chirurgicznych, których efekty są już nieodwracalne (np. usunięcie pęcherza) – czytamy w raporcie.