Absurdy refundacji w raku prostaty

Od 1 listopada 2017 chorzy z zaawansowanym rakiem prostaty mieli nadzieję, że wreszcie będą mieć Polsce dostęp do nowoczesnego leczenia. Niestety, niektórzy nadal będą musieli płacić 8 tysięcy miesięcznie za leki, które są dla nich szansą na życie.

Po wieloletnich staraniach lekarzy i pacjentów na liście refundacyjnej od 1 listopada 2017 r. znalazły się dwa nowe leki stosowane w zaawansowanym, przerzutowym raku prostaty: enzalutamid i dichlorek radu 223. Dzięki temu pacjenci z zaawansowanym rakiem prostaty mają dostęp do nowoczesnego leczenia trzema substancjami: dwoma nowym lekami oraz octanem abirateronu. Niestety, mimo pierwszych, pełnych euforii komentarzy, okazało się, że sytuacja wygląda bardzo źle.
Dwa nowe leki zostały dopisane do istniejącego już wcześniej programu lekowego leczenia tzw. opornego na kastrację raka gruczołu krokowego. Będą mogli dostawać je chorzy, którzy przeszli chemioterapię. Natomiast dla octanu abirateronu, który już wcześniej był refundowany, dopisano nowe wskazanie, zgodnie z którym będą go mogli dostawać także pacjenci, którzy nie mieli chemioterapii.

Eksperci są zgodni, że obydwa leki hormonalne nowej generacji – czyli zarówno enzalutamid jak octan abirateronu – powinny być dostępne dla chorych zarówno przed, jak po chemioterapii. Zapisy obowiązujące od 1 listopada 2017 r. sprawiły, że chorzy, którzy do tej pory z własnej kieszeni płacili za enzalutamid, ale wcześniej nie przeszli chemioterapii, nadal będą musieli za niego płacić. Dla nich nie będzie refundowany. W majestacie prawa odbiera im się szansę na nowoczesne leczenie. Pacjenci nie rozumieją, dlaczego w programach lekowych leki zostały tak rozdzielone. – Przez ponad rok walczyliśmy w ministerstwie, w zespołach sejmowych o poszerzenie programu lekowego o nowe leki dedykowane pacjentom z zaawansowanym rakiem prostaty. Zaraz po ogłoszeniu decyzji zaczęli zgłaszać się do nas zrozpaczeni pacjenci będący zarówno przed jak i po chemioterapii. Okazało się, że otrzymali informacje od lekarzy, że im refundacja na enzalutamid nadal nie przysługuje – mówi Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia UroConti.

Stowarzyszenie UroConti zapowiada, że nadal będzie walczyć o to, by leczenie raka prostaty w Polsce nie odbiegało od standardów europejskich.
W odpowiedzi na list, Milena Kruszewska, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, odpowiada, że niestety pacjenci mają rację! "Jednym z kryteriów uniemożliwiających udział w programie w leczeniu opornego na kastrację raka prostaty enzalutamidem jest: "wcześniejsze leczenie enzalutamidem lub octanem abirateronu" – pisze Milena Kruszewska.

Oznacza to absurdalną sytuację, że chorzy, którzy wcześniej płacili za lek z własnej kieszeni, teraz nie będą mogli go dostać w ramach refundacji.
Jeśli chodzi o możliwość stosowania enzalutamidu przed chemioterapią, to rzeczniczka ministerstwa tłumaczy, że dopiero 2 listopada 2017 r. wpłynął do MZ wniosek o objęcie refundacją enzalutamidu dla pacjentów niestosujących dotychczas chemioterapii. – Aktualnie postępowanie w przedmiotowej sprawie jest zawieszone na wniosek producenta, a gdy zostanie odwieszone, wniosek będzie dalej procedowany zgodnie z trybem określonym w ustawie refundacyjnej – tłumaczy Milena Kruszewska.
Oznacza to, że na refundację leku pacjenci nie mają szans jeszcze przez wiele miesięcy. Pozostaje im płacić z własnej kieszeni za lek i czekać – najpierw na ruch producenta, a potem na pozytywną decyzję ministra zdrowia.

Źródło: www.dorzeczy.pl


Pin It on Pinterest