Blisko 2-3 milionów Polaków cierpi na zespół pęcherza nadreaktywnego (OAB). Każdego roku do tej grupy dołącza ok. 10-15 tysięcy nowych pacjentów.
Szansa na lepsze życie
Nie da się ukryć, że choroba ta może znacznie pogorszyć komfort życia. Dzieje się tak, ponieważ OAB zmusza nawet do 20 wizyt w toalecie na dobę i często wiąże się z samowolnym oddawaniem moczu.
Jednak wdrożenie odpowiedniego leczenia może pozwolić pacjentowi na powrót do aktywnego życia, zarówno towarzyskiego, jaki i zawodowego.
Zdaniem dr n. med. Mikołaja Przydacza z Katedry i Kliniki Urologii, Collegium Medicum UJ niezwykle ważne jest dostosowanie leczenia do indywidualnych potrzeb i często jest ono etapowe.
W skrócie modelowy schemat leczenia wygląda tak: leczenie w I rzucie obejmuje zmianę stylu życia, leczenie w II rzucie – pierwsza linia (leki antycholinergiczne) i druga linia (agoniści receptorów beta-3-adrenergicznych) leczenia farmakologicznego, leczenie w III rzucie – wstrzyknięcie dopęcherzowe toksyny botulinowej lub neuromodulacja nerwów krzyżowych. I na końcu jest leczenie operacyjne.
O neuromodulacji krzyżowej wspomniano również w artykule „Pęcherz nadaktywny – rozpoznanie i leczenie”. Dr. n. med. Mikołaj Przydacz uznał tę metodę za „minimalnie inwazyjną”. Warto dodać, że neuromodulacja nerwów krzyżowych w Polsce jest refundowana od 2019 roku i dostępna w wybranych oddziałach ginekologicznych i urologicznych.
Materiał znajdziecie na stronie www.swiatlekarza.pl.