W leczeniu raka gruczołu krokowego w Polsce wydarzyło się w ostatnich latach wiele dobrego. Pacjenci z opornym na kastrację nowotworem prostaty otrzymywali kolejno dostęp do nowoczesnych terapii hormonalnych zarówno po jak i przed chemioterapią a także do leczenia w przypadkach, wysokiego ryzyka progresji bez przerzutów (tzw. pacjenci M0). Nadal jednak niezaopiekowana pozostaje grupa pacjentów z rozsianym, wrażliwym na kastrację rakiem stercza.
CZY ZMIANY W PROGRAMIE LEKOWYM ZAPEWNIĄ DOSTĘP DO LECZENIA WSZYSTKIM GRUPOM PACJENTÓW Z RAKIEM PROSTATY?
Rak gruczołu krokowego – największe zagrożenie onkologiczne dla mężczyzn
Rak prostaty, wśród wszystkich chorób nowotworowych dotykających polskich mężczyzn, wyróżnia się największą dynamiką wzrostu zachorowalności przy jednoczesnym wzroście śmiertelności. Statystycznie jest diagnozowany u jednego na siedmiu mężczyzn, choć wg ekspertów pandemia COVID-19 znacząco zatrzymała wykrywalność, więc teraz lekarze mierzą się z tzw. długiem zdrowotnym, czyli nagłym wzrostem liczby nowych pacjentów.
– Problem stanowi to, że pacjenci często pojawiają się w naszych gabinetach w dość zaawansowanych stadiach choroby – mówi prof. Anna Kołodziej z Kliniki Urologii Małoinwazyjnej i Robotycznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu. – Blisko 25 proc. nowo zdiagnozowanych ma już przerzuty. Tymczasem od pojawienia się pierwszych komórek rakowych do wystąpienia budzących obawy symptomów może upłynąć nawet kilkanaście lat. Kluczowe jest więc wykrycie choroby na jak najwcześniejszym etapie, ponieważ daje to nawet 90-procentowe szanse na wyleczenie.
Edukacja w zakresie profilaktyki może uratować życie
Według raportu „Nowotwory złośliwe w Polsce w 2019 roku” każdego dnia średnio 48 Polaków słyszy diagnozę rak gruczołu krokowego. W skali roku jest to między 16 a 20 tysięcy nowych przypadków. Niepokój organizacji zrzeszających pacjentów z rakiem stercza budzą zwłaszcza statystyki dotyczące badań profilaktycznych – 2/3 mężczyzn w ogóle nie odczuwa potrzeby ich wykonywania, a do lekarzy zgłasza się wyłącznie za namową kobiet (żon, partnerek czy córek).
– Skóra cierpnie, kiedy czyta się, że tylko 37 procent panów między 55. a 65. rokiem życia wykonało badanie PSA, chociaż powinni je zrobić wszyscy i to zaraz po 40-stce – mówi Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia „UroConti”. – To przecież nie jest żadna trudność ani żaden wysiłek. Nasze stowarzyszenie prowadzi szereg działań zmierzających do zwiększenia świadomości w zakresie profilaktyki i regularnych wizyt w poradniach urologicznych, ale to ciągle za mało. Są kampanie, programy prozdrowotne, choćby „Profilaktyka 40 plus”, w ramach której można zrobić badania i upewnić się, że z naszą prostatą wszystko w porządku, a nawet jeśli nie, to natychmiast zacząć działać i mieć do dyspozycji wszystkie opcje terapeutyczne.
Opóźnienia i ograniczenia w dostępie do leczenia
Opcje terapeutyczne, o których mówi Bogusław Olawski i które mają do dyspozycji polscy urolodzy i onkolodzy, różnią się niestety od tych, którymi leczy cały świat. Nowoczesne terapie, które mają do dyspozycji lekarze z innych krajów, trafiają do Polski z kilkuletnim opóźnieniem.
Dziś w Polsce nowoczesne leki hormonalne są dostępne w opornym na kastrację raku gruczołu krokowego z przerzutami, a od marca 2022 roku również bez przerzutów. Ciągle jednak brakuje refundacji na etapie, kiedy pacjenci zostali już zdiagnozowani w stadium przerzutowym lub u których podczas nawrotu stwierdzono przerzuty, ale są jeszcze wrażliwi na leczenie hormonalne nowoczesnymi preparatami, takimi jak octan abirateronu, apalutamid i enzalutamid.
– Mamy liczne dowody poparte badaniami, że pacjenci, którzy otrzymali nowoczesne leczenie hormonalne na początku terapii, mieli lepsze wskaźniki przeżycia, uzyskali wydłużenie czasu do progresji choroby czy zmniejszenie ryzyka wystąpienia kolejnych przerzutów – tłumaczy prof. Anna Kołodziej. – Są to leki doustne, co oznacza, że nie trzeba spędzać wielu godzin w szpitalu, i mają niewielkie ryzyko powikłań. Pozwalają na długie utrzymanie normalnego funkcjonowania w życiu społecznym i zawodowym. Niestety nie są w Polsce refundowane, więc dziś pacjent z pierwotną chorobą przerzutową musi czekać na ich zastosowanie aż do osiągnięcia stadium oporności na kastrację.
Populacja pacjentów z hormonowrażliwym rakiem gruczołu krokowego jest znaczącą grupą chorych, z których olbrzymia większość to osoby starsze, a co najmniej połowa ma liczne choroby współistniejące.
– Dlatego tak ważne jest indywidualne podejście do pacjenta – mówi Bogusław Olawski. – Trzeba brać pod uwagę zarówno profil bezpieczeństwa poszczególnych leków, jak i ogólny stan zdrowia chorych. I dlatego tak walczymy o to, żeby nasi lekarze mieli do dyspozycji jak najszerszy wachlarz opcji terapeutycznych.
Zamieszanie z programem lekowym
Leczenie raka prostaty jest w Polsce refundowane w oparciu o program lekowy. 5 grudnia ubiegłego roku Rada Przejrzystości przy Prezesie Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji przygotowała opinię uznającą za zasadne modyfikację i utworzenie nowej treści programu lekowego B.56. „Leczenie chorych na raka gruczołu krokowego (ICD-10: C61)”.
– Jesteśmy bardzo zaniepokojeni działaniami podejmowanymi zarówno przez Ministerstwo Zdrowia jak i AOTMiT. Rozmowy o zmianach w programie lekowym trwają od marca 2022, to już prawie rok. Nie mamy jednak dostępu do proponowanych treści a cały proces modyfikacji programu jest bardzo nietransparentny – mówi Bogusław Olawski, który uczestniczył w posiedzeniu Rady Przejrzystości, ale nie udało mu się zapoznać z treścią nowej wersji programu. – Jak niby miałem przekazać swoje uwagi do czegoś, czego nie widziałem na oczy? – pyta rozgoryczony. – Nikt nie chciał mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ta sprawa ma taki dziwny przebieg, dlaczego treść programu jest „tajna” i dlaczego nadal pozostają niezaopiekowane grupy pacjentów z rakiem prostaty wrażliwym na kastrację i dlaczego kryteria włączenia i wyłączenia pacjentów do programu tak drastycznie odbiegają od wytycznych międzynarodowych – wystarczy jeden wzrost PSA i możemy być wykluczeni z programu, co oznacza dla wielu wyrok śmierci.
Dyskryminacja mężczyzn z rakiem prostaty
„UroConti” uważa, że w podejściu do finansowania przez płatnika publicznego leczenia onkologicznego występują znaczące dysproporcje. W piśmie skierowanym do AOTMiT zwraca uwagę na swoistą dyskryminację. „Nie możemy się zgodzić na takie traktowanie z racji tego, że jesteśmy mężczyznami. Jak to się dzieje, że przy podobnej populacji pacjentów i podobnym poziomie skuteczności nowoczesnych leków, mężczyźni z zaawansowanym nowotworem prostaty mają dużo bardziej ograniczony dostęp do leczenia niż kobiety z zaawansowanym nowotworem piersi.
W dalszej części pisma Stowarzyszenie „UroConti” apeluje o powrót do standardów procedowania, zarówno przez AOTMiT, jak i samą Radę Przejrzystości. Organizacja wnioskuje także o upublicznienie planów posiedzeń Rady Przejrzystości na następne tygodnie z odpowiednim wyprzedzeniem. Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli resortu temat leczenia raka prostaty będzie ponownie omawiany podczas posiedzenia 30 stycznia.
Nie czekać z nowoczesną farmakoterapią do zaawansowanego stadium choroby
Pacjenci z sekcji prostaty „UroConti” od dawna walczą o to, by, jak często mówi prof. Piotr Chłosta „być wreszcie tam, gdzie inni dawno już są”, czyli wdrażać leczenie na każdym, szczególnie tym najwcześniejszym, etapie choroby. Podobną strategię zdawał się prezentować premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji dotyczącej Krajowej Sieci Onkologicznej.
„Rolą państwa, rolą rządu jest zbudowanie takiego systemu, żeby ta wiedza i te lekarstwa, mogły być we właściwy sposób, na najwłaściwszym etapie, czyli zazwyczaj tu chodzi o jak najwcześniejszy etap choroby nowotworowej zastosowane (…) Od wielu lat walczymy przecież o Polskę równych szans, aby bez względu na miejsce zamieszkania, każdy Polak i każda Polka mieli dostęp do usług medycznych na podobnym, jak najwyższym poziomie z punktu widzenia sprzętu, dostępności leków (…). W tym wszystkim, co robimy (…) najważniejszy jest człowiek, najważniejszy jest cierpiący pacjent i jego rodzina (…) – mówił wtedy Prezes Rady Ministrów.
Wizja rządu nie różni się zatem w żaden sposób ani ze stanowiskiem pacjentów, ani środowiska medycznego. Podczas Konferencji „Priorytety w Ochronie Zdrowia” na Zamku Królewskim mówił o tym między innymi prof. Paweł Wiechno z Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
„Pacjenci zdiagnozowani na etapie choroby przerzutowej żyją długo i super, gdyby żyli jeszcze dłużej, a taką możliwość uzyskalibyśmy, gdybyśmy mogli żonglować intensyfikacją pierwszego leczenia. Bo najważniejsze jest pierwsze leczenie. Im później sięgniemy po nowoczesne leki, tym one słabiej i gorzej działają, krócej kontrolują chorobę”.
Wypełnić lukę terapeutyczną
Odnosząc się do zmian w programie lekowym B.56 prof. Wiechno zwrócił uwagę, że programy lekowe wymuszają pewien porządek, ale akurat w przypadku raka prostaty ocena tego, co uzyskujemy jest bardzo trudna i wymaga mocno specjalistycznej wiedzy. „Mam nadzieję, że nowy program lekowy uchroni mniej doświadczonych lekarzy od popełniania błędów, chociażby skończenia leczenia z powodu pojawienia się pojedynczej zmiany przerzutowej w zwykłej tomografii. Że nie będzie miał tych pułapek, na których mniej doświadczeni lekarze polegną”.
Według pacjentów z sekcji prostaty „UroConti”, prace nad nowym programem lekowym są doskonałą okazją do wypełnienia luki, jaka istnieje w leczeniu raka gruczołu krokowego.
– Uważamy, że niewielkim nakładem można zlikwidować niszę, w jakiej dziś znajdują się chorzy z rozsianym, wrażliwym na kastrację rakiem stercza. Wtedy będzie można powiedzieć, że nasi lekarze mają takie same możliwości terapeutyczne, jak lekarze leczące nasze żony, matki czy córki chorujące na raka piersi, a także pacjenci z rakiem gruczołu krokowego w innych krajach – kończy z nadzieją Bogusław Olawski.
Więcej informacji:
Bogusław Olawski – Przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia Osób z NTM „UroConti”
tel. 691 794 545, e-mail: kontakt@sekcjaprostaty.pl