Najnowsze analizy farmakoekonomiczne wskazują, że badanie urodynamiczne, które w myśl niezrozumiałych, nie mających medycznego uzasadnienia przepisów, jest konieczne do refundacji leków na pęcherz nadreaktywny, jest także nieopłacalne.
Zniesienie warunku przeprowadzenia badania urodynamicznego przed rozpoczęciem leczenia farmakologicznego u osób chorych na zespół pęcherza nadreaktywnego jest kosztowo efektywne. Takie wnioski wypływają z otrzymanej przez Stowarzyszenie Osób z NTM UroConti analizy ekonomicznej.
Według tej analizy, roczny koszt NFZ związany z refundacją badań urodynamicznych to około 13,5 mln złotych, a kolejne 3 mln zł przeznaczane są na leczenie powikłań po wykonaniu badania. Tymczasem wydatki przewidywane w 2016 roku na terapię lekami antymuskarynowymi to niecałe 9 mln zł rocznie. Zniesienie obowiązku wykonywania badania urodynamicznego umożliwiłoby więc objęcie leczeniem nawet 50-60 tys. dodatkowych chorych, obecnie nieleczonych lub samodzielnie finansujących swoją terapię.
– Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze Narodowy Fundusz Zdrowia mógłby z powodzeniem przeznaczyć na sfinansowanie innych, rzeczywiście niezbędnych leków i procedur medycznych, na które polscy pacjenci, między innymi ci cierpiący na pęcherz nadreaktywny, czekają od wielu miesięcy, a czasem i lat – komentuje dane Anna Sarbak, prezes Stowarzyszenia UroConti.
Pozyskane przez Stowarzyszenie UroConti dane potwierdzają wcześniejsze ustalenia i opinie głoszone przez polskich i międzynarodowych ekspertów medycznych, mówiące o tym, że konieczność wykonywania badań urodynamicznych w celu potwierdzenia diagnozy zespołu pęcherza nadreaktywnego jest w pełni niezasadna – zwiększa bowiem jedynie koszty diagnostyki, naraża chorego na powikłania i niepotrzebny stres, a nawet całkowicie zniechęca do leczenia.
Pacjenci ze Stowarzyszenia UroConti wielokrotnie apelowali do Ministerstwa Zdrowia o zniesienie tego zapisu. Resort niezmiennie przenosił odpowiedzialność na producentów leków, twierdząc, że może działać wyłącznie na wniosek podmiotu odpowiedzialnego i dopóki taki wniosek nie wpłynie, ma związane ręce. – Dlatego wystąpiliśmy do wszystkich producentów o złożenie takich wniosków – mówi Anna Sarbak. – Z tego, co wiem, pierwszy z nich już wpłynął do Ministerstwa. Mamy nadzieję, że dzięki twardym danym z analiz farmakoekonomicznych i dzięki dopełnieniu formalności przez podmioty odpowiedzialne, nic już nie stanie na przeszkodzie, żeby wreszcie raz na zawsze usunąć ten niedorzeczny zapis.