Polscy pacjenci z rakiem gruczołu krokowego czują się dyskryminowani. Uważają, że nie są leczeni zgodnie z aktualną wiedzą i osiągnięciami nowoczesnej medycyny tylko dlatego, że urodzili się po złej stronie Odry czy Tatr.
Rak gruczołu krokowego jest najczęstszym nowotworem u mężczyzn, a eksperci z zakresu urologii i onkologii już od jakiegoś czasu zastanawiają się, czy kiedy uporamy się z pandemią SARS-CoV-2 nie czeka nas kolejna? Zagrożenie jest poważne, bo jeśli spojrzeć na trendy zachorowalności i umieralności na nowotwory stercza, to prognozy są zatrważające. W 2008 r. odnotowano na świecie 899 tysięcy nowozdiagnozowanych przypadków raka prostaty w tym 258 tysięcy zgonów. Szacuje się, że bieżące ćwierćwiecze przyniesie 1,7 mln nowych rozpoznań i prawie pół miliona zgonów, co w nowozdiagnozowanych przypadkach oznacza wzrost aż o 72 procent a w zgonach o ponad połowę.
Manipulowanie czasem
Najbliższe lata wg ekspertów będą wyjątkowo trudne, nie tylko ze względu na czynniki demograficzne (starzejące się społeczeństwo) i epidemiologię, ale również zbyt niskie nakłady na działania profilaktyczne oraz badania przesiewowe i leczenie w początkowym stadium choroby. Dodatkowo lekarzom przyjdzie się mierzyć ze swoistą "kumulacją" pacjentów, którzy w 2020 roku ze strachu przed Covidem rezygnowali z wizyt lekarskich i nie zgłosili się do poradni. Pojawią się więc w nich teraz, niestety już w dużo bardziej zaawansowanych stadiach, czyli z dużo mniejszą szansą na wyleczenie.
– Pojawią, albo nie – wyraża swoje wątpliwości Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia "UroConti". – Bo kiedy czytam w mediach raporty między innymi Fundacji Alivia, że w niektórych województwach, na przykład w Małopolsce, z której pochodzę, na badania rezonansem czy tomografem komputerowym czeka się po kilkadziesiąt dni, to zastanawiam się, ilu moich kolegów nie dożyje tych badań. Podobna sytuacja jest z wizytami u specjalistów, na które również czeka się po kilka miesięcy. Dla chorego ze zdiagnozowanym nowotworem to cała wieczność, ale dla urzędnika widocznie nie.
Na to, jak ważny w leczeniu raka prostaty jest czas, Bogusław Olawski zwracał już uwagę wielokrotnie, od kiedy w imieniu Stowarzyszenia walczy o umożliwienie polskim pacjentom dostępu do leczenia na wczesnym etapie choroby, czyli zanim pojawią się przerzuty. W obecnym kształcie programu lekowego nie ma takiej opcji terapeutycznej i pacjenci muszą czekać. – A mówimy tu o leczeniu, które nie tylko opóźnia wystąpienie przerzutów, ale także wpływa na wydłużenie całkowitego przeżycia! To bardzo dziwne jak różnie interpretowany jest czas przez osoby decydujące o naszej przyszłości. Dla nich, jak widać, czas płynie inaczej.
Dogonić świat
Leki, o których mówi Bogusław Olawski to nowoczesne terapie antyandrogenowe, czyli stosowany już z powodzeniem w programie lekowym u pacjentów po przerzutach enzalutamid oraz dwa kolejne z tej samej grupy: apalutamid i darolutamid. Wszystkie trzy mają udowodnioną skuteczność a Europa i Stany Zjednoczone leczą nimi pacjentów, u których nie pojawiły się jeszcze przerzuty. W Polsce większość pacjentów kwalifikujących się do leczenia nie ma szans na takie leczenie z uwagi na zbyt wysokie koszty, więc są "skazani" na czekanie. Czekają zatem już nie tylko w kolejkach do specjalistów, ale i… na przerzuty, czyli… znaczne pogorszenie stanu zdrowia!
– Przecież to nie tylko niedorzeczne, ale i niehumanitarne – mówi Bogusław Olawski. – Jak można wmawiać pacjentowi, że jest zbyt zdrowy, że musi poczekać, aż będzie miał przerzuty i wtedy polskie państwo łaskawie zgodzi się na finansowanie jego leczenia? Czy nie po to płaciliśmy całe życie składki, żeby korzystać z osiągnięć nowoczesnej medycyny wtedy, kiedy to potrzebne i uzasadnione medycznie? Czy nie jesteśmy obywatelami Unii Europejskiej tak samo jak nasi sąsiedzi z Czech, Słowacji czy Niemiec? Dlaczego od możliwości skorzystania z osiągnięć nowoczesnej medycyny dzieli nas ciągle szerokość rzeki czy pasmo gór? Wystarczy bowiem przekroczyć Odrę lub Tatry, by mieć szanse na dłuższe życie i jego dobrą jakość!
Równie niezrozumiałe są dla Bogusława Olawskiego problemy zgłaszane przez producentów leku nt. umożliwienia polskim pacjentom przyjmowania tabletek w miejsce obecnie refundowanych kapsułek, które są większe i mogą być trudniejsze do połknięcia przez pacjentów.
– Szczerze mówiąc myślałem, że takie zmiany są wprowadzane automatycznie – dziwi się Bogusław Olawski. – Z tego co wiem tego typu zmiana nie generuje żadnych dodatkowych kosztów, a w znaczący sposób może wpłynąć na wygodę. Proszę pamiętać, że nasi pacjenci zwykle przyjmują "całą garść" leków, więc łatwość przełykania na znaczenie. Nie rozumiem, dlaczego te procesy tak długo się ciągną, przecież to powinna być czysta formalność.
Rozszerzenie latem czy jesienią?
Latem pacjenci z Sekcji Prostaty Stowarzyszenia "UroConti" usłyszeli optymistyczne informacje na temat nowoczesnego leczenia u chorych, którzy jeszcze nie mają przerzutów. Najpierw w trakcie posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Onkologii od Przemysława Bonka z Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji Ministerstwa Zdrowia, potem podczas debaty poświęconej rakowi prostaty od samego wiceministra Macieja Miłkowskiego. Obaj zapewniali, że resort chciałby "na końcu wakacji lub wczesną jesienią podjąć dyskusję z producentami trzech leków na temat rozszerzenia programu o pacjentów bez przerzutów."
– Uwierzyliśmy urzędnikom z Miodowej, że naprawdę zależy im na poszerzeniu programu lekowego dedykowanego zaawansowanemu nowotworowi prostaty i umożliwieniu grupie pacjentów bez przerzutów dostępu do nowoczesnego leczenia – mówi rozgoryczony Bogusław Olawski. – Założyliśmy, że na wrześniowej liście zobaczymy wreszcie enzalutamid oraz apalutamid i darolutamid w tym konkretnym nowym wskazaniu. Lato właśnie się kończy…
Przy okazji Europejskiego Dnia Prostaty pacjenci z "UroConti" podsumowali sytuację chorych z nowotworem stercza. Poza wspomnianymi deficytami w dostępie do nowoczesnych terapii pacjenci zwracają również uwagę na potrzebę skrócenia kolejek do specjalistów i specjalistycznych badań, poprawę diagnostyki i wczesnego wykrywania nowotworów oraz dostępu do rehabilitacji po urologicznych zabiegach operacyjnych. Za szczególnie ważne uznali w obecnej sytuacji działania świadomościowe, które przekonają pacjentów do badań profilaktycznych i regularnych wizyt u specjalistów, bo tylko wczesna diagnostyka i szybkie wdrożenie leczenia dają największą szansę na skuteczne wyleczenie.
***
Europejski Dzień Prostaty – obchodzony 15 września. Ustanowiony przez Europejskie Towarzystwo Urologiczne (European Association of Urology – EAU). Jego celem jest zwiększenie społecznej świadomości na temat chorób gruczołu krokowego oraz zachęcenie mężczyzn do aktywnej profilaktyki.
***
Rak prostaty (gruczołu krokowego lub stercza) – od 2016 roku najczęstszy nowotwór złośliwy w populacji męskiej. Rozpoznawany przede wszystkim u pacjentów powyżej 65. roku życia (70 proc. zachorowań, 90 proc. zgonów), ale coraz częściej atakuje też osoby młodsze, aktywne zawodowo. Prognozy epidemiologiczne i statystyki uwzględniające Covid-19 wskazują, że liczba nowych rozpoznań, do których doszło w roku 2020, może przekroczyć 20 tysięcy. Ryzyko zachorowania na raka prostaty rośnie wraz z wiekiem i jest dwukrotnie większe, jeżeli nowotwór ten występował wśród najbliższych krewnych a kiedy jest dziedziczony, może rozwinąć się 6-7 lat wcześniej niż w pozostałych przypadkach. Poza wiekiem, wśród czynników ryzyka zachorowania na raka stercza wymienia się: otyłość, nadużywanie alkoholu, palenie papierosów, styl życia i niezdrową dietę.
Więcej informacji:
Bogusław Olawski – Przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia Osób z NTM "UroConti"
tel. 691 794 545, e-mail: kontakt@sekcjaprostaty.pl