Problemy pacjentek ze schorzeniami dna miednicy wreszcie przyciągnęły uwagę w debacie publicznej. To efekt nieustępliwości klinicystów, determinacji pacjentek oraz wsparcia wiceminister zdrowia Urszuli Demkow i posłanek, które utworzyły w parlamencie Zespół ds. Zdrowia Kobiet. Ich celem jest nie tylko nagłaśnienie problemów związanych z tymi schorzeniami, ale także znalezienie skutecznych rozwiązań, które poprawią życie pacjentek.
Problemy zdrowotne dotyczące schorzeń dna miednicy, często intymne i krępujące dla pacjentek, w końcu zyskały większe nagłośnienie. Wszystko to dzięki konsekwentnym działaniom prof. Ewy Barcz, kierowniczki Katedry i Kliniki Ginekologii i Położnictwa Wydziału Medycznego CM UKSW w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym w Warszawie, która od lat porusza te kwestie w debacie publicznej, zwiększając świadomość na temat wyzwań, z jakimi mierzą się jej pacjentki.
– Od wielu lat wydeptuję ścieżki w Ministerstwie Zdrowia i różnych instytucjach, które z założenia powinny być zainteresowane tematem schorzeń dna miednicy. Dopiero od kilku miesięcy, kiedy było mi dane spotkać osoby przychylne, mamy szansę na to, by szeroko mówić o tym problemie – mówi prof. Ewa Barcz.
Ministerstwo Zdrowia zauważyło problem
– Kobiety są ważne. Ważne jest również ich zdrowie w każdym wieku – nie tylko w wieku rozrodczym, ale również wtedy, kiedy nasze głowy zaczynają pokrywać siwe włosy. Również w późniejszym wieku chcemy mieć szczęśliwe, dobrej jakości życie i pozostawiać w zdrowiu. Choroby dna miednicy to temat bardzo zaniedbany w przestrzeni publicznej. Temat trudny, bardzo wstydliwy i dotyczący od 2 do nawet 3 milionów Polek. Niestety dotychczas był on pomijany milczeniem. Temat ten wpisuje się w ministerialny program „Świadoma bezpieczna ja” – zadeklarowała wiceminister zdrowia Urszula Demkow podczas inauguracji parlamentarnego Zespołu ds. Zdrowia Kobiet.
Parlamentarny Zespół ds. Zdrowia Kobiet zaprasza do współpracy
– Parlamentarny Zespół ds. Zdrowia Kobiet ma na celu pochylenie się nad zagadnieniami, które niekiedy są traktowane jako temat tabu, często sprowadzają się tylko do intymnych problemów kobiet. Dlatego będziemy wytyczać kierunki działania, jeżeli chodzi o choroby dna miednicy. Do pracy w zespole zapraszamy wszystkich zainteresowanych – zadeklarowała Wioleta Tomczak, przewodnicząca parlamentarnego zespołu i jednocześnie zastępczyni przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia.
Podczas inauguracyjnego posiedzenia zespołu prof. Ewa Barcz zwróciła uwagę na to, że choroby dna miednicy mają złożoną etiologię i często są wynikiem różnych czynników, takich jak ciąża, poród czy proces starzenia się, których kobiety nie mogą uniknąć. W kontekście starzenia się polskiego społeczeństwa ten ostatni czynnik nabiera szczególnego znaczenia, ponieważ z upływem czasu w organizmach kobiet zachodzą nieodwracalne zmiany anatomiczne i funkcjonalne.
Prof. Ewa Barcz zaznacza, że wśród chorób dna miednicy wyróżnia się szereg rozpoznań. To może być wysiłkowe nietrzymanie moczu, nadreaktywność pęcherza moczowego, neurogenne schorzenia pęcherza, stany zapalne i zespoły bólowe dna miednicy, czy wypadanie narządów miednicy.
Szacuje się, że aż 20% kobiet w swoim życiu będzie musiało poddać się operacji z tego powodu. Mimo to, liczba pacjentek zgłaszających się po pomoc jest znacznie mniejsza niż przewidywana. Obecnie lekarze operują jedynie 30% z ponad 2 milionów chorych kobiet, a pozostałe pacjentki stosują leczenie zachowawcze. Z jednej strony mamy ogromną liczbę chorych, z drugiej jednak, świadomość tego problemu w społeczeństwie pozostaje niewielka. Naszym celem powinno być upowszechnienie wiedzy na ten temat i sprawienie, aby kobiety nie wstydziły się mówić o tym problemie – zaapelowała ekspertka. Dodała, że wiele pacjentek trafiających na jej oddział przyznaje, że izolują się od społeczeństwa i wycofują się z życia zawodowego oraz rodzinnego, głównie z powodu wstydu.
Czytaj więcej: Kwartalnik NTM nr 2/2024